„Miały być radosne urodziny, a była walka o życie...”, „Liczyliśmy na beztroskie wakacje, a mamy szpital i ogromny strach...” – rodzice dzielą się na forach internetowych swoimi historiami dotyczącymi tego, jak u ich dzieci przebiegało zakażenie meningokokami... A czy dzięki temu wzrasta świadomość na temat zagrożenia? Zdaniem specjalistów tak, ale wciąż zbyt często jest ono bagatelizowane, a za ten brak wiedzy można zapłacić najwyższą cenę ...
Nierzadko kończy się nawet zgonem... a jeżeli rodzice i pacjenci mają szczęście – to mają szansę na wyleczenie, ale później jest długa, wielokierunkowa rehabilitacja. Inwazyjna Choroba Meningokokowa (IChM) jest bardzo ciężka i może mieć wpływ na rozwój dziecka, a także może pozostawić ubytki w skórze, tkance podskórnej, a nieraz nawet wymagane jest chirurgiczne opracowanie zmian martwiczych oraz amputacja części dłoni i stóp... - przestrzega pediatra i specjalistka chorób zakaźnych, dr hab. n med. Hanna Czajka, prof. Uniwersytetu Rzeszowskiego, dodając: Nieszczęście polega na tym, że początkowo przebiega niewinnie. Uważamy, że to jest zwykła infekcja wirusowa, że to tylko gorączka czy katar albo po prostu biegunka, wymioty... To wszystko wpisane jest w różne schorzenia i dopiero bardzo gwałtowne narastanie objawów, pogarszanie się stanu zdrowia dziecka wraz z charakterystyczną wysypką krwotoczną - naprowadza nas na tę myśl, że może to jest choroba bakteryjna i trzeba ją zupełnie inaczej leczyć. A lepiej byłoby ją wyprzedzić...
Rozmowa z prof. Hanną Czajką o meningokokach - cz.1.
Szczepienia
Warto zdecydować się na szczepienia, które są jedyną skuteczną profilaktyką. Dzięki przeznaczonym na ten cel środkom z budżetu Województwa Małopolskiego – bezpłatnie mogą przyjąć je najmłodsze dzieci przebywające różnych zbiorowiskach – choćby w placówkach opiekuńczo-wychowawczych, gdzie zagrożenie jest największe. Szczepienia są całkowicie bezpieczne, a chronią przed ciężkim przebiegiem, niepełnosprawnościami, a nawet śmiercią.
Szczegóły można znaleźć na stronie: www.profilaktykawmalopolsce.pl
Skąd bierze się zagrożenie?
Meningokok jest bakterią powszechnie występującą w jamie nosowo-gardłowej – co nie oznacza jeszcze ryzyka rozwoju choroby (IChM). Około 25% nosicieli jest zdrowych – dopiero przy niesprzyjających warunkach bakteria może dostać się do krwi. Codzienne życie w jednym domu, używanie tych samych sztućców czy pocałunki... to powoduje przenoszenie się bakterii, które
w trudniejszym dla nas momencie – jakim jest spadek odporności – mogą zaatakować.
Dlatego, szczególnie narażone są dzieci do 5. roku życia – których układ odpornościowy nie jest jeszcze dojrzały – i to u nich najczęściej dochodzi do zakażenia, które przebiega bardzo gwałtownie
i może doprowadzić do sepsy. Nigdy nie mamy jednak pewności, że nie zachoruje też kilkulatek albo nastolatek – zaznacza profesor Czajka.
Rozmowa z prof. Hanną Czajką o meningokokach - cz.2