Pojawia się pytanie kiedy to zwykła chandra, która za chwilę przejdzie, a kiedy już depresja sezonowa. Na pewno bez względu na jej nasilenie, nie jesteśmy skazani na porażkę w walce z nią. Do dyspozycji mamy nie tylko pomoc specjalistów, ale także proste i sprawdzone sposoby domowe.
Depresja sezonowa pojawia się nagle, ale też dość łatwo możemy określić kiedy – często już we wrześniu, kiedy coraz częściej spowija nas mgła, a deszcz nie ustępuje. Depresja sezonowa, często nazywana również zimową bądź jesienną, jest zjawiskiem znanym od stuleci, choć jako jednostka chorobowa jest traktowana od ok. 30 lat, kiedy odkryto niepodważalny związek naszego samopoczucia z ilością światła słonecznego, które przyswaja nasz organizm. Przed tym odkryciem depresję sezonową określano mianem melancholii i była zarezerwowana dla artystów i osób uznawanych za nadwrażliwe. Jednakże w świetle badań naukowych okazało się, że na depresję sezonową może zachorować każdy, bez względu na wiek i tryb życia, przy czym kobiety chorują niemal trzy razy częściej niż mężczyźni.
Dbając o spełnienie zaledwie kilku warunków można zwiększyć swoje szanse na uniknięcie lub zmniejszenia nasilenia objawów depresji sezonowej.
Bardzo ważne, a jednocześnie bardzo trudne, jest odróżnienie jesiennego przygnębienia od tzw. depresji klasycznej, która jest już chorobą bardzo poważną. Dlatego też kiedy czujemy, że objawy trwają za długo, a nasza walka z nimi nie przynosi zadowalających efektów, koniecznie umówmy się na konsultację ze specjalistą. Nie stawiajmy na własną rękę diagnozy i nie podejmujmy się prób samodzielnego leczenia, nie czekajmy zanim będzie za późno.
Nieznaczne obniżenie aktywności między październikiem a marcem nie jest stanem niezwykłym i wynika z naszego zegara biologicznego. Mechanizmy obronne naszego organizmu, które wykształciły się w ciągu tysiącleci, opierają się na prostej zależności, o których można dowiedzieć się więcej w następnym artykule.